Archiwum bloga

Translate

sobota, 13 kwietnia 2013

Historia choroby

29.12.12r. trafiłam do na oddział hematologii we Wrocławiu z podejrzeniem białaczki.Niestety 2 dni później okazało się,że mój szpik zawiera 87% blastów,czyli komórek rakowych.Diagnoza-ostra białaczka limfoblastyczna średniego ryzyka.Lekarze rozpoczęli leczenie.Po dwóch tygodniach miał być wynik,czy szpik zareaguje.Niestety szpik nie zareagował i pojawiły się nacieki grzybicze.Lekarze postanowili dać mi mocniejszą chemię,co spowodowało u mnie niesamowite bóle kręgosłupa,w wyniku którego przestałam chodzić.Parę dni później moja odporność momentalnie spadła do zera,wprawiając mnie w stan aplazji.Ze zwykłego oddziału zostałam przeniesiona na odział wzmożonego nadzoru.Wydawałoby się,że dochodzę do siebie.Ale po sterydach zdarzają się różne rzeczy.U mnie skutkiem ubocznym były dwa ataki drgawek i skurcz mięśni.Później jedynie pokaszliwałam ,myśląc ,że to od suchego powietrza.Nie wyglądało to groźnie ,więc nikt nie zwrócił na to większej uwagi.Gdy kaszel się nasilił jedna z pielęgniarek zgłosiła to lekarzowi.Niestety,ale kaszel się nasilał,odkaszliwałam dziwną wydzieliną,zmianami grzybiczymi,które się w szybkim czasie rozwinęły.Pewnego wieczoru napadł mnie niesamowity kaszel,wręcz się dusiłam.Lekarz niezwłocznie zadzwonił do innego szpitala.Przyjechał do mnie lekarz z karetką.W masce tlenowej trafiłam na oddział intensywnej terapii.Okazało się,że mam grzybicze zapalenie płuc i niewydolność oddechową.Wtedy jedyne co przychodziło mi na myśl to to ,że chcę jeszcze zobaczyć bliskie mi osoby.Właśnie tam dowiedziałam się ,że z jednej zmiany grzybiczej zrobiły się dwie.Moje życie było zagrożone,ale nie wierzyłam w to,że cokolwiek może pójść nie tak.Po pięciu dniach udało mi się powrócić do kliniki.Miesiąc zajęło mi dochodzenie do siebie.Jedna,groźniejsza zmiana grzybicza zanikła,a druga ,na pozór zaczęła zanikać.Kaszel nie ustawał,a nawet się nasilił i czułam,że coś przeszkadza mi w gardle.Potem wyplułam kawałek "czegoś".Lekarzowi udało się ściągnąć do mnie laryngologa.Późnego wieczoru zjawił się on i obejrzał moje gardło.Po chwili usłyszałam kolejną,złą wiadomość.Muszę natychmiast jechać do innego szpitala.Tuż za migdałami powstała martwa tkanka grzybicza ,która w każdej chwili może się urwać,wpaść do krtani i mnie udusić.Przyjechała karetka z lekarzem,który stwierdził ,że bez intubacji mnie nie przewiezie.Tak więc zostałam za-intubowana i obudziłam się już po zabiegu.Jeszcze tej nocy wróciłam do kliniki hematologii.Rana po wycięciu martwej tkanki się goiła około 2 tygodnie.W rezultacie tych powikłań mówię szeptem,schudłam 15 kg i nie chodzę jak normalny człowiek,tylko z pomocą.Dopiero po tych wydarzeniach zaczęłam w miarę normalnie jeść.Gdy mój stan był na tyle dobry po 3 miesiącach wyszłam pierwszy raz do domu na 4 dni.No ,ale musiałam wrócić.Na szczęście przedwczoraj znów wróciłam do domu na kilka dni i postanowiłam dzielić się z Wami tym co czuję.
Pozdrawiam,Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz