We wtorek jadę do Wrocławia na chemię,która będzie się we mnie lała calutkie 24h.Później 72h płukania.A pfff...Znów ta pompa ,która wydaje irytujące dźwięki.W sumie jestem do niej przyzwyczajona i jej praktycznie nie słyszę,ale i tak mnie wkurza.
Od dzisiaj postanowiłam przed każdą chemią psychicznie nastawiać swój organizm do tego,że przez parę dni będzie chodzącą trucizną.Jakoś muszę go przygotować,żebym nie została dłużej w szpitalu.
_________________________________________________________________________________
Moje przygotowania do wyjazdu na kilka dni zaczynają się dwa dni przed wyjazdem.Trzeba zrobić zapasy jedzenia ,bo jak wiecie tamtejszego to ja nie jadam.Może i jestem wybredna ,ale cóż...życie...
Tak więc teraz ogarniam co będę jadła,żeby przygotować w domu:)
Zabiorę też ze sobą dwie książki.Oczywiście polecam książkę ,pt.:"Chustka".
Ta kobieta-św.pam.Joanna Sałyga mi bardzo imponuje.Gdy poznałam jej historię stała się jedną z wielu osób ,które są dla mnie wzorem.Moim marzeniem jest ją poznać.Ale to się spełni dopiero,gdy w dalekiej przyszłości przejdę na drugą stronę.
tak, dzwięk pompy jest na maksa wkurzający. Też miałam chemie 24h, i płukanie 72.
OdpowiedzUsuńZa moich czasów szpitalne żarełko nie było trgiczne, dało się zjeść niektóre rzeczy:)
Trzymaj się :)!
Olu, będę trzymała za Ciebie kciuki. Dwa lata temu, gdy byłam na trepanacji czaszki w Bydgoszczy to przez tydzień (tyle mnie tam trzymali) nie zjadłam ani jednego posiłku przygotowanego przez szpitalną kuchnię.
OdpowiedzUsuńDla mnie też pani Joanna jest wzorem.
Trzymaj się, Malutka ;)