Osobiście nie boję się jej chociaż może i było blisko...Może właśnie dlatego,że w pewnych chwilach było zagrożenie życia, jestem z tym faktem oswojona...A może przyczyną mojej odwagi jest to ,że śmierć nie wygrała ze mną przed wcześnie.hmm?
gościu w czarnej pelerynie z kapturem na głowie i kosą w ręku się chyba mną znudził.tak straszył ,straszył ,aż w końcu sobie poszedł ,bo zobaczył ,że nie ma szans.Mam nadzieję ,że nie zaatakuje mnie z zaskoczenia w najmniej oczekiwanym momencie.Ale wydaje mi się,że się nie odważy znów ze mną zadrzeć i wróci po mnie dopiero jak się przeterminuję.
Szkoda tylko,że nasz wredny aniołek śmierci zabiera ze świata młodych ludzi,którzy jeszcze nie zdążyli nic fajnego przeżyć.To powinno nas utwierdzać w fakcie,że powinniśmy cenić swoje życie i czerpać z niego jak najwięcej-bo możemy.I wiem sama po sobie ,że lepiej jest coś zrobić teraz niż przekładać na jutro,pojutrze i w ogóle na nigdy.Mamy szansę marzyć i spełniać marzenia,więc to róbmy.Pamiętajcie,że nikt nie wie co przyniesie los.
ładnie napisane ;) widzisz, Śmierć zabiera często ludzi bardzo młodych, wartościowych, ale wydaje mi się, że żadna śmierć nie jest przypadkowa. Każda w jakiś sposób uczy życia tych, którzy zostają na tym świecie. Mam nadzieję, że tak jest ;)
OdpowiedzUsuńwww.maryska-to-ja.blogspot.com
Maryśka