Mam nadzieję,że pani Frączkiewicz,która po konsultacji z gronem doświadczonych lekarzy,mówiąc mi,że "jest więcej pacjentów niż łóżek"nie ma sobie nic do zarzucenia.I dziękuję pani Wróbel,że uświadomiła mnie,że "chętnie skonsultowaliby pacjentkę telefonicznie z lekarzami z legnickiego szpitala".Paranoja.
Ola była "trudną"pacjentką i bała się sterydów,więc jak tylko zaczęły ją boleć plecy i dostała biegunki zadzwoniłam na Bujwida.Pani F.powiedziała mi jeszcze,że uprzedzała,że"trzeba uważać przy sterydach".Nie uważałam?Spychologia.Masz dziecko sterydy,bierz je,a jak coś się dzieje dzwoń do szpitala w miejscu zamieszkania,a następnie do"przyjaznej"kliniki na Bujwida,gdzie się dowiesz,że przeżyje ten,który jest mocniejszy bo dla Ciebie nie ma miejsca.Ha,ha,ha.To jakiś ku...ski żart.
Mojej córce nic i nikt nie przywróci życia,nie cofnie się czasu ale już wcześniej obiecałam sobie,że nie zostawię tego tak sobie.Gdzie etyka lekarska,odrobina empatii???
Druga sprawa to przygotowania do pogrzebu mojej córki.Wybrałam firmę państwową,lpgk,które reklamuje się słowami"Z nami godnie w ostatnią drogę"i"dbają o to żeby w tak trudnej chwili nie wystąpiły żadne nieprawidłowości".Mają poczucie humoru.I można im zaufać.NIE UFAJCIE IM!!!!!!NIGDY!!!!!!!!
Chciałam sama ubrać córkę.Okazało się,że nie mogę bo szczepień nie mam i mogę się zarazić,nawet panie z biura nie mogą tam wchodzić bo mogłyby się czymś zarazic.Chyba wrażliwością.Powiedziały mi,że wszystko będzie tak jak trzeba.Zawiozłam spódnicę,bluzkę,która była szyta tak żeby dziecku rąk nie łamać,gorset,halkę i bieliznę.Zagadka:Co się ubiera po kolei???Nie zgadniecie.Na drugi dzień przyjechałam wymalować córkę.Nie powiem,nakryta była ręcznikiem żeby sukienki nie wybrudzić.Po usunięciu ręcznika zamurowało mnie.Spódnica była na swoim miejscu,gorset,który miał być na bluzce był na halce,a na tym wszystkim była bluzka założona "tyłem na przód" i zapięcie na rzep,które miało być z tyłu było z przodu.Tak się właśnie zdobywa zaufanie.Pani czarna,która wszystkie rozumy pozjadała powiedziała,że myśleli,że to bolerko.No k...a ona taka wyfiokowana i nie wie jak bolerko wygląda???A może to j
a nie wiem bo dowiedziałam się,że są różne rodzaje bolerek.Pani czarna długo się produkowała żeby po 10minutach powiedzieć"przepraszam".Widziałam tylko jak pracownik wkładał buty córce,na"chama".I nie pominę tego,że ostro tam muszą pić jak stanąć koło nich nie można.
a nie wiem bo dowiedziałam się,że są różne rodzaje bolerek.Pani czarna długo się produkowała żeby po 10minutach powiedzieć"przepraszam".Widziałam tylko jak pracownik wkładał buty córce,na"chama".I nie pominę tego,że ostro tam muszą pić jak stanąć koło nich nie można.
Krzyż.Stał w cerkwii przed nami.Po chwili zauważylismy,że jest odrapany.Wyszłam z cerkwii i zadzwoniłam na nasz legnicki cmentarz i zapytałam czy dają używane krzyże.Wymienili wtedy jak już była msza.No ale wymienili.
Kwiaty.Dziś byliśmy u Oli.Wieńce postawione,a pojedyncze kwiaty po prostu rzucone i nakryte cięższymi wiązankami.
Jak się pracuje na państwowej posadzie to się po prostu nie chce.I tak się bierze pensję i tak.
P.S.Pomału będę Wam odkrywać tajemnice legnickich pochówków i szpitala.
P.S.Pani czarna z cmentarza,trochę więcej empatii choćby udawanej,a jak pani nie umie to trzeba zmienić pracę i nie w...ać ludzi,a szczególnie mnie.
To już trochę wiecie jak Zakład Usług Pogrzebowych LPGK godnie odprowadza naszych bliskich w ostatnią drogę.Szkoda tylko,że po "kocich łbach"...
Witam,tak się zastanawiałam którzy to lekarze.Niestety coraz gorzej tam się dzieje,a dr Wróbel...może i jest dobrym specjalistą,ale nigdy nie ma czasu jest niezorganizowana i totalnie głęboko w d... ma rodziców.Kiedyś powiedziała mi przez tel. tak oczywiście jest miejsce proszę jutro przyjechać,przyjechaliśmy i co nie ma miejsca bo przecież nawet nie zadzwoniłam...Dużo siły życzę i jeszcze raz najszczersze wyrazy współczucia.Ania
OdpowiedzUsuńA na tym zdjeciu to krzyż obdrapany? Z tym ubraniem to rzeczywiście porażka. Dużo sił życzę. Pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuńTak,to krzyż z second handu lpgk.
UsuńTak, na Bujwida też się leczyliśmy. Wiem wszystko jak to wygląda, może jestem bardziej spokojna, ale wielki brak empatii ze strony lekarzy(chociaż nie wszystkich). Wiem, ze trudna praca, ale to nie praca biurowa-wiadomo już na studiach. Zawsze bałam się o coś dopytać. Najgorsze to brak organizacji, chore dzieciaki godzinami na byle jakim korytarzu, przelewające się przez ręcę i czeeeekanie godzinami na lekarzy. Nie wiem jak jest obecnie, bo my parę lat temu, ale widzę że nie lepiej. Nie mogłam narzekać na szpital dzienny- pielęgniarki naprawdę miały dużo cierpliwości i serca. Ciągle myślę o Oli.
OdpowiedzUsuńmarzena
Ola najbardziej doceniała Pana Dobaczewskiego. Pisała o nim SUPER DOKTOR. :)
OdpowiedzUsuńOla ufała tylko jemu.
UsuńDr Dobaczewski faktycznie bardzo sympatyczny,uśmiechnięty,ale chyba już się "wypalił" Ania
OdpowiedzUsuńbrak miejsca w szpitalach dla chorych ludzi to skandal, nie sądzę jednak, aby była to wina samych lekarzy, lecz naszych polityków, jest to przede wszystkim wina rządzących, tak właśnie wyglądają rządy PO w naszym kraju, do czego ci niemiłosierni politycy doprowadzają... tak nieraz zastanawiam się, czy oni się Boga (siły wyższej) nie boją...
OdpowiedzUsuńNo i wypisywanie recept.Pani F.wypisała mi receptę na 100% i z pieczatką koleżanki bo swoich zapomniała.Norma.Albo telefony prywatne podczas wizyt.Nic się tam nie zmieniło.Brak po prostu organizacji ale nie narzekajmy.Mają "gwiazdę" medialną,która zdobywa sponsorów.Szkoda tylko,że dzieciom nawet nie umie powiedzieć"dzień dobry" jak się zdarzy,że "przepłynie"przez klinikę.
OdpowiedzUsuńLudzie?! Co się z Wami dzieje????? Czy Ola by chciała tego zamieszania? Chory jest system, a Wy się nakręcacie!
OdpowiedzUsuńOla z pewnością chciałaby aby wszystko było tak jak należy. Musimy zrobić porządek z tą kliniką i systemem by już żadne dziecko nie cierpiało.
UsuńDokładnie.I dziwię się,że rodzice boją się mówić głośno.
UsuńRodzice się boją, bo nie chcą kłopotów w leczeniu. A Ci, którzy stracili dziecko, często nie mają psychicznie siły, aby walczyć. Tym większy szacunek dla Państwa i szczere kondolencje z powodu odejścia córki.
Usuńtak bardzo mi przykro, że nie mogła Pani nawet w tej ostatniej drodze swojej córeczki czuć, że wszystko jest "dobrze".
OdpowiedzUsuńZ jakiej racji to wszystko jest aż tak chore? Dlaczego?
Empatia to w ich rozumieniu jakaś obca energia z odległej planety w kosmosie. Przecież to jest popieprzone, żeby nie nazwać tego dosadniej!
Panowie z lpgk empatię zakorkowali w butelce,a pani czarna stała w kolejce za cyckami i już na nic więcej nie mogła liczyć;-)
UsuńMoże chciałaby zmiany ale teksty na temat partii rzadzacej to już jakies nieporozumienie.
OdpowiedzUsuńdlaczego nieporozumienie??? przecież to rządzący nami wydają takie, a nie inne prawa, a jak wiadomo "ryba psuje się od głowy", więc jeśli mamy takie niesprawiedliwe rządy, to niedziwne, że w różnych instytucjach jest bałagan i brak litości dla zwykłego obywatela
UsuńW blogu Oli nie było złości, chyba nie o to by Jej chodziło.
OdpowiedzUsuńPolitykę też zostawmy.
Dr Dobaczewski- też Go mile wspominam.
marzena
Bo Ola była po prostu dobrym Człowiekiem.....
UsuńMamo Oli przede wszystkim powinnaś prowadzić nadal tego bloga, to pewne, Rób to czego chciała by Ola bo wiesz czego by chciała, kto jak nie ty znałaś ją najlepiej. Niestety również uważam, że lekarze z Bujwida zbyt mało czasu poświęcają pacjentom(oczywiście uogólniam,chociaż są małe wyjątki), a rodzicom jakby mogli w ogóle by nic nie mówili, albo traktowali ich jako przewrażliwionych, żeby nie powiedzieć upier.......ch i zbędnych. Wiemy, że pacjentów przybywa, system narzuca swoje biurokratyczne przepisy, w których pacjent się gdzieś gubi, ale tak jest w każdym szpitalu onkologicznym i nie tylko, ale wiem też, że można rodzicowi i dziecku poświęcić więcej czasu bez żadnego uszczerbku i przede wszystkim traktować przerażonego rodzica ze zrozumieniem a jeszcze bardziej przerażonemu dziecku przedstawiać procesy leczenia w ludzki sposób, z uśmiechem na ustach a nie jak pewna dr. z wrocławskiej Kliniki z uśmieszkiem - tu jest różnica ;-(
OdpowiedzUsuńChciałabym zapamiętać Ole "z pozytywnym nastawieniem". Rozumiem że musi Pani stoczyć teraz słuszna walkę.Taka Pani rola jako Matki.Ale trochę zamazuje mi się obraz Oli-autorki bloga.
OdpowiedzUsuńSzukanie poetyckich określeń tego co jest w realu, jest zamazywaniem obrazu rzeczywistości. Ola starała się mieć pozytywne nastawienie do choroby ale niestety zawiedli lekarze. Ola odeszła...pamiętaj ją taka jaka była. Teraz jest kolej na to co Matka czuje, jej odczucia i nieważne czy komuś "zamazuje" to obraz autorki bloga.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńzgadzam się w 100%. teraz czas na kolejną bitwę!
UsuńMamo Oli,
OdpowiedzUsuńkontynuuj bloga, nie przejmuj się pouczającymi komentarzami, rób swoje, bo nie można zostawić tak tego wszystkiego co się wydarzyło. jestem z Tobą myślami i wspieram Cię całym swoim sercem.
Ewa - Mama Kasi
Będę robić to,co należy.Niestety ale uodporniłam się na"pouczenia",jestem niereformowalna,po prostu.Jestem pewna,że 2 dni zaważyły na losie mojego dziecka.I to bardzo boli.Nie mogę sobie wybaczyć tego,że nie wpakowałam córki do karetki i nie pojechałam na Bujwida.Zawiodłam Olę.
OdpowiedzUsuńnie zawiodłaś...jesteś super mamą zawsze byłaś od pierwszego dnia życia Pawła później podzieliłaś miłość matczyną .... pamiętam pierwszy dzień życia Oli już wtedy zaczęłaś walkę o jej zdrowie....nie zawiodłaś proszę uwierz...Ona była inna...
UsuńProszę się nie obwiniać, jest Pani wspaniałą Mamą, zawsze po smierci kogoś bliskiego myślimy ,że coś przeoczyliśmy ale niestety ta choroba jest podstępna i okrutna. Wiem co Pani czuje bo przeżyłam śmierć bliskiej osoby rok temu i do tej pory nie mogę przestać myśleć o kochanej Mamie (chorowała na chłonniaka) .
Usuńteż czasem zastanawiam się dlaczego nie zrobiłam więcej....dla Tosieńki....też wciąz prowadzę blog Tosi...choć minęło już prawie 10 m-cy od jej odejścia...i nie zamierzam zaprzestawać...więc Adrianno.....i Ty rób swoje
OdpowiedzUsuńmama Antosi
Pani Adriano
OdpowiedzUsuńTo lekarze nie zrobili wszystkiego co mogli. Prosze sobie nic nie zarzucać. My szaraki i tak probujemy błyskawicznie doksztalcic sie z wiedzy medycznej zeby moc rozmawiac i chociaż trochę zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Ale to nie tak powino wyglądać. Tez mam poczucie, że przez lekarzy straciliśmy szanse na przeszczep i szansę na wyleczenie. Chciałabym wierzyc, że to nie jest ich wina ale jest. Oczywiście nie wiem jaki byłby skutek przeszczepu ale to była jedyna szansa...a teraz liczymy już chyba tylko na cud...
M.