Archiwum bloga

Translate

środa, 10 lipca 2013

ALE

Muszę Wam opowiedzieć nurtujący mnie problem. Bo to nie jest tak,że ja jestem niewdzięczna,czy piszę to po złości. Po prostu jeden fakt mnie denerwuje.
Cieszę się ,że mam tyle osób obok ,które pragną się mną opiekować,troszczą się o mnie i chcą dla mnie wszystko jak najlepiej. Ale...bez przesady.
Bo wiecie...Moja choroba to chwiejny etap w moim życiu.Moi bliscy uważają na mnie ,chuchają ,dmuchają ,żeby nic się złego nie stało. Cieszy mnie to,że mam pewność,że mogę zawsze na nich liczyć.Ale to ,że jestem chora ,nie znaczy ,że nie mogę wykonywać prostych prac. Wiadomo,że nie mogę dźwigać,czy obcować ze środkami czyszczącymi,ale mogę chociaż zanieść naczynia (po śniadaniu,obiedzie itd.) do kuchni.
Nie trzeba mnie też ciągnąć za język jak małe dziecko ,które się wstydzi coś powiedzieć. Bo jakby nie patrzeć mam swój rozum i jak coś chcę ,albo coś potrzebuję -powiem. A nawet więcej-sama sobie wezmę.
Choroba-chorobą ,ale uwielbiam ,gdy traktuje mnie się tak samo jak wcześniej.Może się to wydawać błahostką ,ale dla mnie to jest kolejny krok ku wyzdrowieniu. W przyszłości,w dorosłym życiu nikt nie będzie mnie głaskał po główce i nadskakiwał mi.
Tak więc proszę ,nie pozwólcie mi się czuć jak małe dziecko,które nie wie czego chce. Jestem taka jak wcześniej ,tylko na chwilę zachorowałam.

1 komentarz:

  1. Bardzo dobrze powiedziane, Olu. Ja również miałam kiedyś ten problem. Niestety czasami również teraz się z tym spotykam, ale jestem pewna, że ludzie kochający Cię nie zdają sobie sprawy, że krzywdzą Cię takim podejściem.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam gorąco.
    Maryśka

    OdpowiedzUsuń