Archiwum bloga

Translate

wtorek, 18 listopada 2014

Bez odwołania

Odwołania nie będzie bo mój prawnik uświadomił mi jak działają Okręgowe Izby Lekarskie.Kolega kolegi jest kolegą koleżanki.Tak mniej więcej to wygląda.A więc ja jako wzorowy obywatel nie będę się odwoływać,nie chcę przysparzać rzecznikowi dodatkowej pracy w postaci powielenia postanowienia o umorzeniu postepowania wyjaśniającego.

Chcę zacytować kilka zdań z pisma:
1...."lekarze wrocławscy dokonali wszelkiej staranności i prowadzili i leczyli chorą wzorowo"
       (przykład:wycięcie grzyba z gardła Oli w ostatnim momencie)
2...."Wydaje mi się,że dziecka nie można było uratować i nie można wiązać niepowodzenia leczenia z jednodniowym opróżnieniem hospitalizacji"
       (tak,tak:OPRÓŻNIENIEM)
    (a mi się wydaje,że jutro będzie lato)
3."Ponadto biegły stwierdza,że odnosząc się do tego konkretnego przypadku"nawet przy zapewnieniu optymalnej opieki trudno byłoby oczekiwać wyleczenia dziecka,zaś prognoza dotycząca dłuższego przeżycia była bardzo niepomyślna.Niestety pomimo całego postępu medycyny są choroby.których nie da się wyleczyć."
    (W tym przypadku -białaczka)
4."Transplantacja szpiku kostnego była rozważana ale w końcu zaniechano przeprowadzenie zabiegu po decyzji konsultanta krajowego"
    (nikt nie mówił o przeszczepie,ani razu podczas leczenia)
A to odpowiedź konsultanta krajowego(niecała) z dn11.04.2013r,czyli po3ech miesiącach leczenia Oli
"Nie znalazłem informacji na temat wyników badania choroby resztkowej w dobie 15,ew.33,gdyź monitorowanie choroby resztkowej w dalszych etapach leczenia byłoby istotne dla podejmowania decyzji klinicznych".

Komuś się nie chciało przesłać wyników czy ich nie było?










3 komentarze:

  1. A może, jak znajdzie Pani trochę czasu, dobrze byłoby poszukać innego prawnika? Zapytać jak on tę sprawę widzi?
    Rzeczywiście środowisko lekarskie to jedna klika, znają się ze studiów, różnych seminarów ale trafiają się też tacy z prawdziwego zdarzenia, którzy niezawahają się pomóc.
    Tutaj ewidentnie ktoś kręci, zbyt wiele rzeczy jest niejasnych. Wygląda to tak, jakby Olę spisano na straty, bo jest chora i nie rokuje dobrze. O ile dobrze pamiętam odstąpiono też od reanimacji. Na jakiej podstawie? Odstąpić można po dwóch czy trzech godzinach albo w warukach polowych jak się ma jeden respirator i pięciu umierających, a i wtedy dla lekarza powinna to być bardzo trudna decyzja. W warunkach szpitalnych coś takiego nie powinno mieć miejsca.
    Znam Olę tylko z bloga, ale mam uczucie, że bardzo by Panią wspierała, że nie miałaby nic przeciwko temu żeby za ich przyznaniem się do błędów poszły też pieniądze. Życia nikomu nie wrócą ale na tym świecie ciężko bez nich żyć.
    Walcząc dalej pewnie usłyszy Pani słowa, że chce Pani zarobić na śmierci dziecka. Nie wolno się tym przejmować i pamiętać trzeba o tym, że im bliżej będzie prawdy, tym bardziej będą chcieli Panią zniechęcić. Dlatego warto byłoby skonsultować to z innym prawnikiem i nie bać się mówić, że chce pani walczyć o odszkodowanie za cierpienia Oli, swoje i za ich błędy, bo pozbawienie lekarza praw do wykonwania zawodu to żadna kara. Taki lekarz idzie wtedy pracować do firmy farmaceutycznej i wykorzystując swoje znajomości zajmuje się wciskaniem leków innym lekarzom, pisaniem artykułów do gazetek lekarskich, a później i tak jest z otwartymi ramionami przyjmowany z powrotem do pracy w szpitalu.
    Tak między nami to lekarz i tak odszkodowania nie płaci z własnej kieszeni. Większość ordynatorów wymaga, żeby lekarz miał wykupione OC - ubezpieczenie od odpowiedzialności zawodowej. Oni się bronią tylko dlatego, że po raz wypłaconym odszkodowaniu, towarzystwo ubezpieczeniowe podwyższa im składki, a czasem wręcz odmawia ubezpieczenia.
    Jeśli inny prawnik po zapoznaniu się z dokumentacją widziałby chociaż cień szansy, proszę walczyć, bo z tego co Pani opisała, żeby ratować Oli życie, lekarze nie zrobili wszystkiego. A powinni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wsparcie.Na pewno nie odpuszczę.Wiem,że reanimację podejmuje się bez względu na to,co będzie "po".Wtedy kazano mi opuścić salę.Nigdy wcześniej nie musiałam wychodzić,kiedy"odsysano" Olę.To lekarz podjął decyzję,że nie będą jej reanimować i myślę,że tą decyzję podjął kiedy wyszłam.Nie mogę napisać o tym,co mam "w zanadrzu" żeby "wróg" się nie dowiedział bo wtedy będzie miał czas żeby się bronić.

    OdpowiedzUsuń
  3. moim zdaniem to wszyscy lekarze są tacy sami. Dno i dwa metry mułu.
    Ale moim zdaniem nie powinna Pani odpuszczać. Za żadne skarby niech Pani nie odpuszcza!
    M.

    OdpowiedzUsuń