Może między12stą a 14stą znajdzie się jakieś miejsce na hematologii więc czekamy na wiadomość.Szczerze mówiąc wolałabym zostać tutaj bo Ola ma naprawdę dobrą opiekę i jest monitorowana cały czas.Boli ją wszystko.Nogi ja muszę jej zginać i trzymać bo sama nie daje rady.Ola jest naprawdę bardzo odporna na ból ale teraz musi ją baaardzo boleć jeśli krzyczy przy najmniejszym ruchu i płacze.Tego nie da się opisać,więc wk..wia mnie plakat Martyny Wojciechowskiej z dziećmi z hematologii,które są takie"śliczne" chyba przez photoshopa.Dlaczego zdjęcia nie pokażą prawdziwego bólu i cierpienia?Po prostu prawdy.Bo jak wiecie Martyna wspiera fundację"Na ratunek",która mieści się przy Bujwida i tam można oddać swój 1%podatku na konkretne dziecko lub klinikę.Tylko jest jedno"ale".Fundacja ma w statucie,że 30%, z kwoty przeznaczonej na dziecko,zabiera.Chyba na budowę nowej kliniki.My tam nie należymy bo uważam,że to jest zwykła kradzież.Mogłabym oddać nawet50% ale dobrowolnie.Narazie tyle,jak znów coś mi do głowy ciekawego przyjdzie to napiszę:-)
Niech Pani się nie załamuje, będzie Pani potrzebna duża siła. A Oleńka niech się trzyma! Bardzo mocno trzymam za nią kciuki, ale boję się, że ona może po takim bólu stracić chęć do życia, do walki. Wiem, bo sama kiedyś coś takiego przeżywałam. Mówiłam, żeby lekarze zabrali ode mnie ten ból, nieważne jakimi sposobami. Podobno mówiłam również, że mogą mnie zabić, tylko aby w końcu przestał mnie boleć ten łeb! Na szczęście to minęło i nigdy, mam nadzieję, że już nigdy więcej się nie powtórzy.
OdpowiedzUsuńMam również nadzieję, że u Oleńki ten ból przejdzie jak najszybciej.
Proszę ją ode mnie pozdrowić i powiedzieć, że bardzo mocno trzymam za nią kciuki i jej kibicuję.
Nie poddawajcie się! Nigdy!
Maryśka
Trzymaj się, Ola! Myślę o tobie i trzymam mocno kciuki, chociaż się nie znamy. Marianna
OdpowiedzUsuńOlu - wytrzymaj. Całym sercem wierze że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńM.
Od ponad 2 lat jestesmy w tej fundacji i ani razu nie pobrali tych 30%. Dużo siły życzę i pokory bo tam nie ma mniej lub bardziej chorych dzieci,wszyscy jadą na jednym wózku my też niejednokrotnie czekaliśmy na miejsce niestety. Ania
OdpowiedzUsuńPokory nam nie brakuje.Miło czytać,że nie pobrali.rozmawiam z rodzicami i jest trochę inaczej,a sama czytałam statut,Jest dostępny w internecie na stronie fundacji.Nie ma mniej lub bardziej chorych dzieci ale różnie dzieci przechodzą choroby,jedne"książkowo",a inne mają powikłania takie,że lekarze nie wierzą.Nie skarżę się na brak miejsca ale jeśli mojemu dziecku nie można zmierzyc ciśnienia żadnym aparatem,ma zero granulocytów i wyje z bólu to klinika powinna je przyjąć,a jeśli chodzi o OITD to jeśli"naprawią"dziecko to nie mogą trzymać go tam długo bo może blokować miejsce bardziej potrzebującemu.Mama Oli.
OdpowiedzUsuńRównież czytałam i mam nawet w domu,jutro zadzwonię i się upewnię,że nie zostały pobrane bez mojej wiedzy,bo z tego co wiem to wczesniej pytają.Zresztą to jest najmniej ważne,najważniejsze aby nasze dzieci były zdrowe,my jesteśmy przy końcówce chemii podtrzymującej i nie znam nikogo kto by "książkowo"chorobę przechodził, niestety my również.
OdpowiedzUsuń