Dziś dostałam papiery z Koszarowej.Rozpłakałam się.Okazuje się,że nie podjęto akcji reanimacyjnej.Lekarz podejmuje taką decyzję.Podjął.Pytałam dlaczego nie podjęto akcji,dowiedziałam się,że lekarz ma 30stoletni staż i tak zdecydował.Podobno to lekarz decyduje.Inny lekarz powiedział mi,że jeśli serce "staje" to daje się adrenalinę,nie patrząc na to czy może przynieść skutki "uboczne",można nawet rozciąć klatkę piersiową i masować serce.Najpierw ratuje się życie!!!!!Dlaczego nie podjęto akcji???!Pamiętam jak pani doktor,która miała wtedy dyżur powiedziała mi,że podejmowano taką akcję rano,przy spadku saturacji.Nic na ten temat nie ma w dokumentach.
Jedyne,co mi przychodzi do głowy,może to głupie,to to,że Olę spisano na straty.Nie dano jej szansy.Następnej.
Choćbym miała walczyć o prawdę całe życie,zrobię to.
P.S.Wiem,że tego bloga czytają pielęgniarki i pewnie lekarze też.Zapewne pani też.Dojdę do prawdy i do "układów" też.
Droga Mamo Oli,
OdpowiedzUsuńRozumiem, że temat jest trudny i delikatny, jednak musi Pani wiedzieć, że chorych na nowotwór w stanie terminalnym się nie reanimuje. Z poprzednich wpisów wynikało, że stan Pani córki był bardzo ciężki. Smutne to ale prawdziwe. Rozumiem, że być może w Pani ocenie lekarze wcześniej dopuścili się niedopatrzeń, jednak w tym przypadku odstąpienie od reanimacji było standardowym działaniem. Organizm Oli nie miał już siły do walki i trzeba to uszanować. Oczywistym jest, że jako matka widzi to Pani w zupełnie innym świetle, jednak może lepiej, że córka odeszła kiedy chciała i nikt jej w tym nie przeszkodził, nie wiemy jak jej organizm reagowałby w późniejszym etapie choroby. Dlaczego lekarz twierdził, że odbyła się reanimacja? Pewnie chciał oszczędzić Pani bólu. Rozumiem, że chce Pani walczyć, ale czy to nie będzie walka z wiatrakami?
Bardzo współczuję,
M.
Tak,stan Oli był ciężki.Czekała dwie doby aż ktoś udzieli jej pomocy.W rodzimej klinice nie było miejsca,szpital w Legnicy nie miał miejsc.Nie wiem jak jej organizm by reagował w późniejszym etapie choroby.Może akurat zdarzyłby się cud???Standardy mnie nie przekonują.Ola była niestandardową pacjentką,a przede wszystkim moim dzieckiem,które chciało żyć.Nie dowiem się czy będzie to walka z wiatrakami dopóki nie zacznę walczyć.
Usuńdroga pani ,do takiego stanu ciężkiej choroby Oli doprowadzili lekarze, pamiętam jak Olę przyjęto do szpitala na Bujwida przeprowadzono pierwsze badania i już na samym początku pojawiły się różne diagnozy .W moim przekonaniu Ola od początku była żle leczona.To standard w naszej służbie zdrowia.Sama pani piszę ,.czy to nie będzie walka z wiatrakami? ciekawe porównanie lekarzy do wiatraków rozumiem ,że tak jak wiatr zawieje tak oni podejmują leczenie.
UsuńNie rozumiem jak można szczuć lekarzy, którzy tak wiele zrobili żeby ratować Olę. Po prostu nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńJest mi bardzo przykro kiedy widzę że blog "z dobrym nastawieniem" stał się poletkiem jątrzącej Matki, która obraża i obwinia wszystkich. Próbuje nawet straszyć.
Jak ktoś napisał wcześniej, chorych w stanie terminalnym się nie reanimuje. Chce Pani zmienić procedury? Ukarać lekarza/pielęgniarkę za te już istniejące? Jeżeli w szpitalu nie ma miejsc to wg Pani wina lekarza? Nie. To wina systemu, że jest niewydolny.
O jaką prawdę chcę Pani walczyć? finansową?
Pewnie Pani skasuje ten komentarz, jak każdy który jest niewygodny
Jest pani jednym z lekarzy?A kogo obraziłam???Straszyłam???Nie mam zamiaru zmieniać procedur.Lekarz ma ratować życie Jest coś takiego jak etyka lekarska.Czy wspomniałam o tym,że chcę pieniędzy?Uderz w stół,a nożyce się odezwą:-)
UsuńA na blogu mogę pisać,co chcę,to,co czuję.Pełna demokracja.
A komentarza nie skasuję bo napisała do mnie "sama" anna karenina,z zaświatów chyba.
Ciekawa jestem czy jak Ola była by pani córką i w taki sposób została potraktowana w SZPITALU też by pani takie GŁUPOTY pisała (cyt.Nie rozumiem jak można szczuć lekarzy, którzy tak wiele zrobili żeby ratować Olę. Po prostu nie rozumiem) , chyba że osoby pracujące tam a jednocześnie czytające bloga zaczynają się już odzywać aby WPŁYNĄĆ NA SUMIENIE MAMY OLI CO TERAZ Z TYM DALEJ ROBI I CO JESZCZE WYJDZIE W TEJ SPRAWIE .
UsuńMamo Oli jest dużo ludzi, którzy Pani kibicują i zachowali by się tak samo gdyby coś wzbudzało jakiekolwiek wątpliwości leczenia ich dziecka.Życzę wytrwałości i powodzenia.
Dziękuję.Ja uważam,że ten kto wybiera zawód lekarza wybiera go świadomie.Lekarz to wielka odpowiedzialność .Nie"szczuję" i jestem wdzięczna za ratowanie życia Oli i jej leczenie.Wszędzie są lepsi i gorsi lekarze.Trafiłyśmy i na jednych i na drugich o czym Ola pisała na blogu.Mam kontakt z matkami,które też walczą,jedne przegrywają inne wygrywają po latach.Nie zależy mi na pieniądzach jak to napisała "bohaterka powieści".Wręcz przeciwnie.Oddałabym wszystko za to żeby Ola żyła.Czasu nie cofnę.Dziękuję.
UsuńNie jestem lekarzem, pielęgniarką, salową. Nikim ze szpitala. We Wrocławiu byłam raz.
OdpowiedzUsuń"Dojdę do prawdy i do "układów" też.Przekona się pani. " ...
A obraża Pani od śmierci Oli wciąż lekarzy na tym blogu. Z zaświatów nie jestem, póki co ;)
Ja Pani tak strasznie współczuję. Czytałam bloga Oli od dawna. Trzymałam kciuki. Modliłam się. Wierzyłam. Ale co czytam od kilku tygodni po prostu jest przerażające. Jątrzenie i jątrzenie.
Pani już podziękujemy.
UsuńBo napisałam prawdę?
UsuńNajpierw kilka słów do @Annykareniny - droga Pani Anno - Adriana straciła dziecko. Dziecko, które miało wolę walki, wolę życia, plany na przyszłość. Każdego dnia Adriana widziała to, co dzieje się w polskiej "służbie zdrowia". Jej dziecko - dopóki za nim szły pieniądze - było leczone. Kiedy Ola stala się drogim i kłopotliwym pacjentem - zaniechano ratowania jej życia. Pytam się - kto dał prawo "lekarzom" decydować, kogo ratować, a kogo nie????? Lekarz ma do końca działać dla dobra pacjenta i dla ratowania jego życia - chyba, że pacjent zdecyduje inaczej. A może Ola po reanimacji mogłaby jeszcze zyć, a może i wyzdrowieć??? kto to wiedział?? Lekarz, który zaniechał reanimacji? Utożsamiał się ze Stwórcą, z panem życia i śmierci. Kto mu dał takie prawo????
UsuńCzytalam całego bloga. Ola chciała żyć, walczyć, miała plany na przyszłość. Oprócz ciężkiej choroby Ola zmagała się wraz ze swoją Matką ze wszystkimi absurdami polskiej "służby zdrowia". Pani @annokarenino - gdyby stanęła Pani w identycznej sytuacji, co Adriana - czy pokornie zostawiłaby Pani ten czyn? Czy płakałaby Pani tylko w kąciku???? Adriana nikogo personalnie nie obraża. Przeżywa rozpaczliwie swój ból, ale w tym wszystkim obnaża również to, co stało się udziałem jej i jej dziecka. Podziwiam ją za to. I złego słowa nie powiem, gdyż ma ogromnie dużo racji.
Ja również każdego prawie dnia musze korzystać z kontaktów z lekarzami i widze, jak to w Polsce funkcjonuje. Znieczulica, bezduszność, łapówkarstwo i na dodatek bezmyślne trzymanie sie chorych przepisów administracyjnych. Kto to ma zmienić, jeśli nie my ???? Kto ma o tym pisać, jeśli nie ludzie, którzy tego doświadczają????
Proszę postawić się na chwilę na miejscu Adriany. Proszę spróbować wczuć się w to, co ona czuje. Proszę wyobrazić sobie, że to Pani udziałem są te wszystkie dramatyczne wydarzenia......tylko wyobrazić Pani @Annokarenino.....
Pozdrawiam Pani @Annokarenino, z całego serca, naprawde serdecznie.
A Tobie Adriano mocno kibicuję - nie poddawaj się, rób to, co zaczęłaś. Pamiętaj tylko, że oprócz bezdusznych istot, którzy mienią się lekarzami, na Waszej drodze było też wielu wspaniałych ludzi, lekarzy z prawdziwego zdarzenia. Bo tacy też jeszcze się zdarzają. I przytulam Ciebie mocno. Każdy dzień przybliża Cię do spotkania z Olą.
Jakim prawem rzuca pani takie oskarżenia? Jeśli są jakiekolwiek wątpliwości to trzeba je wyjaśnić. Jeśli mama Oli uważa, że były zaniedbania, że jej córka została zlekceważona to ma prawo dociekać prawdy. Wciąż się słyszy o zaniedbaniach lekarskich a ci lekarze zawsze zasłaniają się złym systemem a prawda jest taka , że lekarze w moim przekonaniu to najbardziej wyzuta etycznie i moralnie grupa zawodowa. Ciągle się słyszy jak to namawiają d prywatnych wizyt, do zabiegów, które w ogóle nie były potrzebne do stosowania leków, których nie trzeba było stosować. Zarabiają krocie a nie mają najmniejszych skrupułów wyłudzać pieniądze od biednych. Panowie życia i śmierci. I niech mi nikt nie mów, że to są tylko takie przypadki. Rzadkością są właśnie ci uczciwi i życzliwi lekarze. Taka jest rzeczywistość i należy o tym głośno mówić!! Pani Adriano niech Pani wszystko sprawdzi bo może w ten sposób uratuje Pani życie innego dziecka. Niech się Pani nie poddaje.
Usuńjeszcze żaden lekarz w tym kraju nie przyznał się do popełnienia błędu w swojej sztuce . Czy ktoś zna taki przypadek , gdzie lekarz przyznaje się do winy jak pacjent umiera? Jeżeli jest już znudzony pracą to niech zrobi miejsce dla młodych ludzi po studiach a nie trzyma się stołka .W środowisku lekarskim panuje także hierarchia ,jak jest młody zdolny lekarz to szybko go ustawią na swoje tory "stare wygi", albo jest się lekarzem albo robi się karierę polityczną. Nie wszystkie organizmy ludzkie są takie same .Pozdrawiam gwiazdę medialną i panią "doktor" która odmówiła przyjęcia Oli do szpitala na ulicy Bojwida .Trzeba mieć honor i zasady a nie wszyscy lekarze go mają, nigdy nie ma winnych w ich tłumaczeniu ,wszyscy są winni tylko nie oni .Pani annokarenino
Usuńjest taka piłka(używana na lekcjach wychowania fizycznego i nie tylko) którą nazywają" piłką lekarską"
ciekawe jak by dostała pani nią w głowę, czy pomogło by to pani ,bo chociaż nazywana jest piłką lekarską to ta piłka nie leczy.
Ma Pani rację. Trzeba walczyć o prawdę. Jestem z Panią, choć bardzo boję się, że przez te chore układy i inne układziki nic się nie
OdpowiedzUsuńzmieni. Nie wygra Pani z wiatrakami, niestety.
Choć trzymam kciuki za to, że dojdzie Pani do prawdy. Wierzę w to, choć szczerze mówiąc co to zmieni. Niestety nic.
Bardzo mi smutno, że już nigdy nie pogadam z Oleńką... Nigdy już się razem nie pośmiejemy. I nigdy się nie poznamy osobiście... Bardzo mi z tego powodu smutno i źle...
Pozdrawiam Panią serdecznie i mam nadzieję, że kiedyś będzie dobrze. Kiedyś wszyscy się spotkamy. Trzeba w to wierzyć
Maryśka
Moim zdaniem jak ma Pani jakieś wątpliwości co do leczenia Oli to powinna je Pani wyjaśnić na ile będzie Pani miała możliwość ze względu na samej siebie i dla Oli . trzymam mocno kciuki ! Kibicuję z całego serca !
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak cała sprawa się potoczy, bo sprawy lekarskie są raczej z góry sprawami przegranymi, niewiele osób wygrało. Mocno kibicuję i wierzę że Pani wpisy odkryją trochę prawdy o służbie zdrowia, o lekarzach łapówkarzach o pielęgniarkach które powinny bułki piec w piekarni.
OdpowiedzUsuńJestem jedną z osób której kazano zmówić zdrowaśkę kiedy zabierano moje dziecko na OIOM zamiast rzeczowo powiedzieć dlaczego. Nie będę opisywać mojej sytuacji bo to nie miejsce, ale trzymam kciuki za postępy.
Pierwsze dwa komentarze są dowodem na to, że Pani przypuszczenia są jednak słuszne. "chorych na nowotwór w stanie terminalnym się nie reanimuje" - czy ktoś mógłby to potwierdzić? Czy Ola była już chora terminalnie?
OdpowiedzUsuńTrzymam za Panią kciuki!
Zgodnie z Kartą Praw Pacjenta, stworzoną przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, jednym z podstawowych praw chorego jest prawo do umierania w spokoju i godności. Prawo to ma odzwierciedlenie w Kodeksie Etyki Lekarskiej, który w art. 30 mówi, iż lekarz powinien dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić choremu humanitarną opiekę terminalną i godne warunki umierania; art. 32 stwierdza natomiast, iż w stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku prowadzenia i podejmowania reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych. Obowiązek leczenia nie rozciąga się bowiem na fazę umierania osoby, a interwencje medyczne przedłużające agonię są działaniem nieetycznym, naruszają bowiem prawo do godnej śmierci. Sztuczne przedłużanie agonii mnoży niepotrzebne cierpienia i niszczy indywidualny, osobowy charakter śmierci. Decyzję o niepodejmowaniu resuscytacji w przypadku zatrzymania krążenia lub oddychania podejmuje lekarz prowadzący terapię.
UsuńCzy Ola była w stanie terminalnym? Nie mnie to oceniać, jednak z wpisów jasno wynika, że była leczona jedynie objawowo, a nie przyczynowo co wskazuje na fakt, że była pacjentem terminalnym.
Rozumiem, że Mama Oli ma roszczenia co do działań lekarzy i absolutnie się z tym zgadzam jeśli ma na to dowody, jednak w tym konkretnym przypadku lekarz działał zgodnie z etyką zawodową.
Rozumiem Pani rozgoryczenie i chęć walki. To nie tak, że napisałam ten komentarz w złej wierze, po prostu wydaje mi się, że nikt nie przygotował Pani na to co może się wydarzyć.
mojenowezycie nie wiem jakie masz intencje i dlaczego tak uparcie bronisz lekarzy, ale Ola i jej rodzina chyba nie zdawała sobie sprawy, że to nastąpi tak szybko. Nie jestem lekarzem i nigdy nie miałam do czynienia z osobami leczonymi terminalnie, ale wydaje mi się, że w takich przypadkach przynajmniej rodzina wie jak sprawy stoją. A tutaj przecież Ola zmarła nagle...
UsuńCzytam sporo blogów o tej tematyce i na prawie każdym lekarze ignorowali objawy choroby, wielu wmawiało pacjentom choroby psychiczne, ignorowali objawy nawet wówczas jak dana osoba już wcześniej chorowała na raka, wielu pacjentów skarżyło się na złe traktowanie itd Tyle mówi się o profilaktyce, pytanie po co jak lekarze są takimi ignorantami. Pni Adriana nie naprawi całej służby zdrowia, ale na pewno działania pani Adriany coś zmienią chociaż w tym szpitalu.
OdpowiedzUsuńdlaczego nie reanimuje się chorych na nowotwór?
Słuszne pytanie i wymagające omówienia.
Kwestii reanimacji w wypadku chorych onkologicznie nie wolno generalizować. Reanimacja powinna być podjęta lub zaniechana w związku z rokowaniem w danym, indywidualnym wypadku.
NIE REANIMUJE SIĘ terminalnie chorych - tj. pacjentów, u których przewiduje się w najbliższym czasie śmierć w wyniku zaawansowania choroby nowotworowej - której nie można już skutecznie leczyć onkologicznie.
REANIMUJE SIĘ bądź udziela niezbędnej pomocy w formie hospitalizacji w sytuacji, gdy stan zagrożenia życia nie wynika z zaawansowania procesu chorobowego a przykładowo z powikłań po operacji czy chemioterapii. Stan zagrożenia życia jest również czasem spowodowany zespołem paranowotworowym (często są to zaburzenia hormonalne lub wodno-elektrolitowe) - czasem skuteczne leczenie chemiczne (które pacjent np. dopiero rozpoczął) może ten stan cofnąć na wiele miesięcy. Jeśli więc chory rozpoczął dopiero leczenie - pilna pomoc w podobnej sytuacji jest potrzebna.
Generalizowanie typu:
Cytat:
- Z tego, co udało mi się ustalić wynika, że u pacjentki występował rozsiany proces nowotworowy, a w takim wypadku wymaga się raczej opieki paliatywnej. U pacjentów z tego typu udokumentowaną chorobą nie stosuje się akcji reanimacyjnej.
jest niedopuszczalne. Rozsiany proces nowotworowy w niektórych rodzajach nowotworów złośliwych rokuje przeżyciem kilkumiesięcznym, w innych kilkuletnim.
Na rokowanie wpływa również etap leczenia: czy stosujemy chemioterapię I linii (tu najbardziej można liczyć na dobrą odpowiedź na leczenie) czy II linii (np. po wznowie), choć i po kolejnych liniach leczenia w niektórych typach nowotworów litych odnotowuje się długotrwałe przeżycia.
Z tego co ja wyczytałam Ola nie była pod opieką hospicjum, gdzie właśnie stosuje sie opiekę terminalną a właśnie miała powikłania związane z przyjmowaniem sterydow. Pani Adriano proszę walczyć, proszę nie słuchać tych bzdur sercem jestem z Panią, gdyby moje córki to spotkało poruszylabym niebo ziemie aby dowiedzieć sie czy wszystko zostało zrobione jak należy. A jeśli nie wyciagnelabym konsekwencje . Mocno sciskam ,