Archiwum bloga

Translate

wtorek, 8 października 2013

Przez 2 tygodnie Ola brała"jakieś'kroplówki.Pewnie standardowe leczenie chemią.Byłam "zielona" w tym momencie.Matki,które były tam z dziećmi od kilku miesięcy sypały jak z rękawa nazwami chemii,leków i nie wiem czym jeszcze.Trudno mi było zapamiętać cokolwiek.To najpierw od nich dowiedziałam się,co to aplazja.Nie chciałam zapamiętać tych nazw.Nie było mi to potrzebne.Z biegiem czasu i ja się nauczyłam.Od matek,z internetu,od lekarzy.Oli szybciej wchodziły te nazwy do głowy,ja je przekręcałam:-)
Dr Grażyńska opisała Oli jak będzie wyglądać po sterydach,że dostanie"byczego karczku",przytyje,itp.Ola przytyła 4 kg ale bez "karku".Po 15stu dniach zrobiono punkcję szpiku żeby sprawdzić jak zareagował na chemię.Nie zareagował książkowo.Powinno być 5%  blastów ,a Ola miała 51%.Wg mnie reakcja była tylko nie taka jak w książce.Ola ze średniego ryzyka wskoczyła wyżej i takie też zaczęło się leczenie.Mocniejsza chemia.Powaliło ją.Sterydy i chemia.Zaczęły się bóle potworne pleców,leki przeciwbólowe,insulina.Ola po niecałych 3 tygodniach przestała chodzić.Nikt mnie w tym momencie nie uświadomił,że to po sterydach.Leżałyśmy na sali dwuosobowej.Nastolatka,której trzeba podać basen przy kimś bez możliwości odgrodzenia przeżywa dramat.Ola płakała z upokorzenia.Po kilku dniach odkryłam parawan.Co z tego?Sama świadomość tego,że ktoś leży obok z matką dobija.Przecież nie byłyśmy w hotelu i nie miałam prawa nikogo wyprosić z sali.
Na szczęście albo nieszczęście trafiłyśmy na OWN,oddział wzmożonego nadzoru.W porównaniu z oddziałem IV raj na Ziemi.Dopiero 17 marca udało nam się wyjść do domu na 3 dni.

3 komentarze:

  1. jak patrzę na to zdjęcie obok , na jej uśmiech to nie mogę uwierzyć.....nie tak to miało być....♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże widziałeś to ....................

    OdpowiedzUsuń
  3. moje krótkie doświadczenia szpitalne z synem są nie do porównania z Pani,ale właściwie diagnozę poznaliśmy dopiero przy wypisie.w trakcie leczenia nikt nie informował nas ani o wynikach badań ani o stanie dziecka.pani lekarka natomiast zasugerowała diagnozę w kierunku autyzmu,bo syn był niespokojny.jak oznajmiła jest tym jednym dzieckiem na 100 które nie potrafi zaadaptować się do warunków szpitalnych.został uznany za pacjenta trudnego,bo wyrywał się podczas zabiegów...dużo by pisać.dziękuje Pani za bloga...s.

    OdpowiedzUsuń