Archiwum bloga

Translate

poniedziałek, 14 października 2013

Śmierć dziecka jest czymś,z czym nie można się pogodzić.Nic już nie będzie takie same.Przypomniało mi się dziś jak Ola piekła biszkopt dla mnie,kiedy byłam w pracy:-)Niby nic.Nie wyszedł jej ale mi smakował:-)
Kiedyś chciała mieć dzieci.Kochała dzieci,a one garnęły się do niej.Córka miała mieć na imię Klara.To imię podobało się Oli.Najgorsze jest to,że nigdy już jej nie przytulę,nie poczuję jej ciepła...
Ola była bardzo związana z bratem,choroba jeszcze bardziej umocniła te więzi.Czasami wkurzało mnie to,że zawiązywali koalicję przeciw mnie:-)Miałam WSPANIAŁĄ córkę,w sumie dalej mam tylko gdzieś daleko...I mam WSPANIAŁEGO syna.Pomimo wielu niepowodzeń w życiu cieszę się,że udało mi się wychować dzieci na normalnych,wrażliwych ludzi.

P.S.Jutro resztę zebranych pieniędzy(2530zł,ale w sumie wyślemy 2900zł) przekażę dla Gabrysi z rzeszowskiej kliniki.Gabrysia marzy o własnym pokoju,a z tego co się dowiedziałam to tam jest potrzebna duża pomoc.Odbudowują dom po spaleniu,więc jeśli ktoś chce może wspomóc tą rodzinę:-)

P.S.Szukamy też sponsorów na paczki mikołajkowe dla dzieciaków z kliniki we Wrocławiu:-)


11 komentarzy:

  1. Ma Pani naprawdę WIELKIE serce. Mimo, iż spotkała Panią wielka tragedia, chce Pani pomagać ludziom, dzieciom. Nie potrafię nawet wyobrazić sobie bólu, który Pani przeżywa, ale łączę się z Panią w cierpieniu i bardzo, naprawdę bardzo współczuję.
    Maryśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.Boli i będzie boleć całe życie...

      Usuń
    2. Dzięki Pani i Oleńce zrozumiałam wiele spraw. Dziękuję, że uświadomiła mnie Pani w tym.
      Kiedyś zarzucałam ludziom, którzy mnie operowali prawie trzynaście lat temu, że nie zrobili wszystkiego, co było w ich mocy. Cały czas tli się we mnie wściekłość, bo ci lekarze skazali mnie na życie w niesprawnym ciele. Zarzucałam im, że mogli nic nie robić - bo przecież mieli taką możliwość. Dopiero niedawno do mnie doszło, że gdyby nie interwencja neurochirurgów, nie byłoby mnie tutaj. Mogłabym nie dożyć nawet swoich siódmych urodzin. Byłam straszną egoistką, bo co wtedy czuliby moi rodzice? Dziadkowie? Starszy braciszek? Dopiero teraz to zrozumiałam. I to dzięki Pani.
      Dziękuję za to.
      Maryśka

      Usuń
  2. cudownie czytac, jest tyle w Pani optymizmu i checi pomocy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy mój optymizm kiedyś się odrodzi,ale chcę żeby Ola była ze mnie dumna,tak jak byłam dumna z niej...I nadal jestem:-)

      Usuń
  3. Wielu zarzuca Bogu, że nie reaguje na cierpienie. A ile dobra z niego wypływa, widać teraz w działaniach Pani Ady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian,ja po prostu robię to,co Ola chciała robić w przyszłości.Powinno się pomagać innym.Nam ludzie dużo pomogli jak Ola chorowała i to zupełnie obcy.Ola zastanawiała się jak się im odwdzięczy.Wydaje mi się,że pomagając innym "spłacamy dług wdzięczności".

      Usuń
  4. Jak można się dorzucić do paczek dla dzieci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcemy zbierać pieniędzy bo różnie to ludzie mogą odbierać.Piszemy do hurtowni i firm.Może któraś odpowie.

      Usuń
  5. To może jakieś zabawki można kupić i wysłać ja chętnie coś dorzuce w miarę mozliwosci

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli o pomoc obcych chodzi, mnie w zmaganiu się z moją przypadłością też najbardziej pomogli obcy ludzie. Resztę dokonało moje samozaparcie. Nie pomogła rodzina, nie pomogli ci, co do kościoła często latają. Po prostu obcy. Dlatego teraz ja też chcę pomagać i wiążę z tym swą przyszłość zawodowo. Stąd studia takie a nie inne. To taki mój dług wdzięczności.

    OdpowiedzUsuń