Archiwum bloga

Translate

środa, 17 września 2014

Znów wrzesień

Wracają wspomnienia...Nie chcę o tym myśleć,co było rok temu ale nie mogłam się powstrzymać i właśnie skończyłam czytać wpisy.Wszystko wróciło jakby to było wczoraj.Dalej zadaję sobie pytania,różne.Odpowiedzi brak.Podobno nie ma głupich pytań,więc to jakieś pocieszenie.
Kilka dni temu dowiedziałam się,że zmarł Kuba,szpitalny znajomy z Kliniki,a już wszystko było dobrze...Niektórym,którzy "nie dotykają"choroby w jakikolwiek sposób może wydawać się dziwnym,że mnie to jeszcze "obchodzi".Każda śmierć dziecka wywołuje we mnie żal i bezradność.I obojętnie czy było to dziecko znajome czy obce.Tak już będzie.

Co u mnie?Tęsknię.Przeżywam.Myślę.Żyję.
Paweł jest już pełnoletni.Uczy się.Ma plany.I wierzę,że je zrealizuje bo jak nie on to kto?:-)

Zastanawiałam się czy o tym napisać ale,co mi tam,napiszę,bez szczegółów.
Po publikacji artykułu o bólu,w Newsweeku odezwali się legniccy hematolodzy.Nie do mnie,do gazety,"zrozpaczeni"tym,że artykuł ukazał ich w złym świetle.Nasuwa się powiedzenie "uderz w stół,a nożyce się odezwą".Zapoznałam się z tym listem i  nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać.Dobrze wiedzieć,że istnieją tak "wrażliwi"ludzie na ludzki ból.Tylko,że ten ból muszą mieć osoby po18tym roku życia to wtedy "wrażliwość"personelu można ujrzeć w pełnej krasie(żeby nie było,w Legnicy na hemie i onko leczone są osoby pełnoletnie).Teraz mam przechlapane,nie dość,że LPGK nie pochowa mnie i nikogo o nazwisku Popowczak to doszło do tego,że w razie "W"nie mam szans w legnickim szpitalu.I czuję się z tym świetnie:-)

Kochani moi,Ola pisząc bloga miała w zamyśle motywować innych do walki.Pokazała,co jest najważniejsze w życiu,a co mniej ważne.Pisanie dawało też jej ukojenie.Nigdy bym się nie spodziewała,że tyle ludzi go czyta,z najodleglejszych zakątków świata.I myślcie sobie,co chcecie ale chcę się pochwalić(na złość pismakowi:-)),że blog Oli ma ponad 470 000 odsłon.


6 komentarzy:

  1. Droga Mamo Oli,
    jeszcze rok temu miałam ogromną nadzieję, że wszystko będzie dobrze; że to wszystko, co się tu dzieje, jest jakimś nieporozumieniem. Takie dzieciaki jak Ola nie powinny odchodzić, nie w tak młodym wieku!
    Jest Pani wspaniałą Mamą. Była Pani przy Oleńce i walczyła o każdy oddech.
    Choć nigdy nie spotkałam Oleńki, wiem, że była silną, młodą osobą. Widziałam Jej siłę we wpisach na blogu, zazdrościłam Jej tej siły.
    Wierzę, że teraz jest szczęśliwa. Czuwa nad Panią, nad swoim kochanym bratem.
    Wiem, czym jest dla młodej dziewczyny starszy brat - sama tego doświadczam i wiem, że Paweł osłoniłby Ją przed całym złym światem, gdyby tylko miał taką możliwość.
    Trzymam kciuki za dorosłe życie Pawła, a Panią będę miała na względzie zawsze w swoich modlitwach.

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowną i wspaniałą jest Pani Mamą ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Adriano trzymaj się mocno ... jesteś wspaniałą mamą <3
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytamy, czytamy pani Adriano! Nie raz chciałam coś napisać, pocieszyć ale kasowałam. Wszystko co napisałam, za każdym razem wydawało mi się puste, głupie, bez sensu... No niestety, nie potrafię ubrać w słowa tego co czuję ale często zaglądam, czytam i myślę o Was. Myślę, że takich jak ja jest dużo więcej. Serdecznie pozdrawiam Panią i Pawła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ola była bardzo mądrą i dojrzałą dziewczynką .Serce mi się rozrywa że ludzie tak w młodym wieku odchodzą ...mam nadzieję że Pani kiedyś znajdzie ukojenie a rozpacz zmaleje ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Leżałam w tym cudownym Legnickim szpitalu na neurologii, z niedowładem prawostronnym, mam 30 lat, nie zrobili nic prócz wmawiania mi SM, kiedy płakałam że chcę iść tylko na spacer i normalnie żyć wmówili mi depresję, nie poddałam się pojechałam do Wrocławia, tamtejszy neurolog również określił depresję ale zalecił panel badań od niechcenia, po wielu prywatnych wizytach i badaniach, kiedy zaczęłam podupadać coraz bardziej na zdrowiu niestety również psychicznym, okazało się że mam autoimmunologiczne zapalenie tarczycy i tocznia układowego który sprytnie zajął kilka stawów i poczynił spustoszenie w organizmie,według lekarzy byłam tylko hipohondrykiem... czytałam bloga Pani córki, płakałam jak umarła, a teraz jeszcze mocniej rozumiem przez co przechodziła i w stu procentach rozumiem Pani rozgoryczenie wobec lekarzy, niech się Pani nie przejmuje zdaniem innych bo oni nie zrozumieją co Pani czuje

    OdpowiedzUsuń