Archiwum bloga

Translate

czwartek, 4 września 2014

Prawie rok...

Gdyby wszystko poszło książkowo, Ola zaczęłaby naukę w liceum.Pewnie wybrałaby profil humanistyczny,tak jak jej brat.Paweł był dla niej wzorem.Gdyby...przestałam myśleć w ten sposób bo  te wszystkie "gdyby"mają tragiczny wpływ na mnie.Narazie odstawiam "gdyby"na potem,bo pewnie powróci...
Przeczytałam na jakiejś stronie mądrą rzecz,że my,rodzice dzieci,które odeszły nie zarażamy złem,śmiercią,nieszczęsciem,jesteśmy tylko dowodem na to,że ono się przytrafia,nie pytając czy może.Nie traktujcie nas jakbyśmy byli trędowaci.Rozmawiajcie z nami normalnie.Nie patrzcie na nas z litością.
Miałam w miarę poukładane życie.Pracę,dwoje dzieci,które były,są i będą dla mnie najważniejsze w życiu.Wszystko,co robiłam było z myślą o nich.Poświęcałam im każdą wolną chwilę.Niektórzy śmiali się,że Paweł będzie maminsynkiem.Teraz wiedzą,jak bardzo się mylili.Paweł to już prawie pełnoletni facet,który ma poukładane w głowie,dąży wytrwale do osiągnięcia celu,ma w sobie dużo empatii i ciepła dla innych, i jestem z niego bardzo dumna.Ola była bardzo wrażliwa,rozczulała się na widok bezdomnych zwierząt,głodujących dzieci(chciała żebyśmy adoptowali dziecko z domu dziecka),szykowała swoje zabawki żeby oddać je bardziej potrzebującym.Pewnie kiedyś to zrobię...

1października,w rocznicę śmierci Oli, odbędzie się msza w cerkwi greckokatolickiej,o godz.18tej.

5 komentarzy:

  1. Wszystko umiera z smutkiem i żałobą,
    choć tylko zmianą kształtu jest skonanie,
    bo chociaż wszystko zmarłe zmartwychwstanie
    nie zmartwychwstanie nic już nigdy sobą.

    Cóż, że w tysiącu kształtów moje ciało,
    z tysiąca zmarłych kształtów w jedno zlane,
    dawne, jak ziemia dawna, będzie trwało
    do końca ziemi?... Ja nie zmartwychwstanę.

    Łamiąca myśl jest, że ludzie tak muszą
    ginąć, jak ginie zwierzę i roślina;
    że to, co we mnie nazywa się duszą,
    to jest czująca i myśląca glina...


    Pani Adriano,
    a my musimy trwać dalej.

    ściskam,
    Martyna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mocno przytulam Adrianko ... :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie potrafię napisać nic, co choć przytłumiłoby Pani smutek; napiszę więc tylko tyle, że pamiętam o Oli w swoich modlitwach

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno tu nie pisałam , choć odwiedzam Was obie na tym blogu. Może mnie nie pamiętasz, jestem mamą Madzi, leczyłyśmy się razem na IV rok temu, już ponad rok. To że się nie odzywam, nie znaczy, że zapomniałam. Bardzo ciężko znoszę odejście każdego znanego mi wojownika. Zawsze ciężko później zbieram się do dalszej walki , bo my wciąż walczymy. Świadomie lub nie jednak powracam myślami do każdej poznanej osoby, również i do Was. Nigdy nie zrozumiem sensu cierpienia naszych dzieci, a tym bardziej ich śmierci. Ada, żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego co czuje matka po stracie dziecka i Ty to wiesz, niestety. Czytam Twoje wpisy, i chciałam Ci napisać, że dalej walczymy i pamiętamy o Oli , o Tobie, o Martynce i jej rodzicach (na oddziale była z tatą), o małym Kamilku, o Piotrku Pawłowskim i Pawełku Łozie, Krystianie. My od lipca 2013 zostałyśmy na leczeniu w Warszawie i tam poznałam mnóstwo wojowników, część z nich już odeszła, ale pamiętam każde imię, każdą twarz. Pozdrawiam Cię , trzymaj się dzielnie, choć do bólu to trudne.
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam o Was,jakbym mogła zapomnieć?Nie wiedziałam,że Pawełek odszedł.Piotrek.Mi jest też ciężko jak dowiaduję się,że następne dziecko odeszło,to tak jakby było i moje.Pamiętam mamę Pawła,jak było słychać kogoś na oddziale to właśnie ją:-)Dziewczyny,mam nadzieję,że wygracie.Zazdroszczę Wam,że dalej macie możliwość walki.Wiem,co i jak się czujesz.Wtedy,na odddziale wydawało mi się,że nie wytrzymam następnej godziny bez snu,teraz chciałabym żeby godziny zamieniły się w dni,a dni w tygodnie zmęczenia.
    Ściskam Was mocno.
    Ada

    OdpowiedzUsuń