Nadal jesteśmy na OITD,Ola śpi niemal cały dzień.Bardzo bolą ją nogi nawet przy lekkim dotknięciu.Powiedziała mi,że mam ją dotykać tak jakbym dotykała motyla.Czekamy na usg brzucha.W nocy,co chwilę się budziła,a dziś zjadła 4łyżki zupy i miała dość.Stan jest stabilny ale w dalszym ciągu ma przetaczaną krew i płytki krwi.Zdziwiło mnie to,że tu 16tysięcy płytek kwalifikuje się do przetoczenia,a na hematologii 10tysięcy.Co kraj to obyczaj:-)Długo nas tu pewnie nie będą trzymac.Może jutro nas przeniosą na Bujwida i znów pewnie na OWN.Oby miejsce się znalazło:-)
P.S.Następnym razem napiszę jak to jest z noclegami w tzw.willi należącej do kliniki hematologii.W naszym kraju pewne rzeczy się nie zmieniają po prostu.
Mama Oli.
NIECH SIĘ PANI NIE PODDAJE!
OdpowiedzUsuńO Oli już nie wspominam, bo to chyba oczywistość :)
Mam nadzieję, ze teraz będzie już tylko lepiej, niech te leki nie mieszają Oli w głowie, bo jak czytam, to... aż ciarki przechodzą...
Wyobrażam sobie co musi pani teraz przeżywać, ale... nie potrafię.
Podziwiam ludzi takich jak pani i Ola.
Życzę ZDROWIA przede wszystkim!
Pozdrawiam
Nieznajoma znajoma
Niech ją Pani pozdrowi serdecznie ode mnie.
OdpowiedzUsuńżyczę Wam bardzo dużo cierpliwości i proszę Was, wytrwajcie te najgorsze chwile, bo zawsze po burzy musi w końcu wyjść słońce, czego i Wam z całego serca życzę.
Niech Pani będzie silna!
Maryśka